25 października zebraliśmy się aby omówić wrażenia z lektury powieści Jerzego Pilcha „Wiele demonów”. Książka była trudna i z powodu objętości - ok. 500 stron, i z powodu oryginalnej narracji. „Pilchowską frazę „ - jak to zjawisko literackie określiła jedna z klubowiczek, trzeba polubić i trzeba się do niej przyzwyczaić. Dlatego też byłam pełna obaw i niepokoju: czy odnajdziemy się w zawikłanej prozie Pilcha i czy książka wywoła dyskusję.
Tematem powieści jest życie mieszkańców małego miasteczka w latach pięćdziesiątych. Pod nazwą Sigla ukryła się, jak to zawsze u Pilcha bywa - Wisła. Powieść osadzona jest w określonym miejscu istniejącym naprawdę. Opisywany realny świat przeplata się z baśnią. Zawikłane losy bohaterów są zawsze naznaczone jakimś cieniem czegoś nieprawdopodobnego.
Przeciwnicy Pilcha, a byli w większości, określili jego pisanie jako przykład przerostu formy nad treścią. Niekończące się wyliczenia, opisy pospolitych miejsc i wydarzeń sprawiły, że książkę czytało się ciężko, dłużyzny męczyły. I właściwie nie wiadomo było po co autor napisał „Tysiąc demonów” bo ugrzązł w strumieniu słów.
Miłośnicy „Pilchowskiej frazy” stwierdzili, że ta proza jest po prostu wrogiem pośpiechu i trzeba ją smakować. Zauważyli, że gąszcz słów kryje takie perełki jak pełne humoru opisy wad mieszkańców Sigli, piękne opisy przyrody, a i samo przesłanie książki też było jasne. Jerzy Pilch parafrazując biblijne motto powieści „pozwolił demonom mówić” o uwikłaniu człowieka: o starości i przemijaniu, o życiu i śmierci.
Kolejne spotkanie DKK odbędzie się 22 listopada 2016 r. czytamy książkę Mariusza Szczygła „Zrób sobie raj”.